W niewielu tematach ostródzianie się jednogłośnie zgadzają. Ja natomiast lubię to, co wyjątkowe. „Niesamowita postać” – dokładnie w ten lub podobny sposób wyrażają się na temat doktor Ryszardy Kowalskiej wszyscy Ci, którzy mieli z nią do czynienia.
„Powinno się pielęgnować pamięć ludzi zasłużonych, dobrych mieszkających wśród nas. Wzorce mamy obok a często szukamy ich daleko”.
Kiedy Ryszarda Zielińska przychodziła na świat, Polska budziła się z olimpijskiego snu. Trzy tygodnie wcześniej Halina Konopacka zdobyła pierwszy złoty medal dla naszej reprezentacji. Sportowa wstawka nie jest tu przypadkowa nie tylko dlatego, że i my budzimy się właśnie po najstarszej imprezie sportowej na świecie, ale również dlatego, że bohaterka naszej historii urodziła się całkiem niedaleko wspomnianej olimpijki.
Koleje edukacji Ryszardy były bardzo skomplikowane. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Zgierzu, dwa lata studiowała w Pradze, ale ostatecznie ukończyła uczelnię medyczną w Krakowie. Za namową swojej starszej siostry, Michaliny, rozpoczęła w 1956 roku pracę w ostródzkim szpitalu. Jeszcze pod panieńskim nazwiskiem.
Rok później stanęła na ślubnym kobiercu z Kazimierzem Kowalskim. W roku 1958 rodzi się pierwszy z synów małżeństwa – Maciej, dwa lata później – Ryszard.
1972 rok był przełomowy dla kariery pediatrki. Została wówczas kierownikiem Przychodni Matki i Dziecka. To bardzo intensywny czas w jej życiu. Stała się częstym gościem ostródzkich szkół i przedszkoli. Była przykładem dociekliwej, kompetentnej i zaangażowanej lekarki.
„Była dla mnie uosobieniem dobrego doktora, kimś w rodzaju superbohaterki” – pisze Pan Robert w jednej z grup na Facebooku.
Doktor Kowalska była więc kimś więcej niż tylko lekarzem. Nie bała się kierować najmłodszych pacjentów do oddalonych od Ostródy o kilkaset kilometrów ośrodków. Stąd też wiele ostródzkich dzieci leczyło się w Kudowie-Zdroju czy Rabce.
Pani Jolanta z kolei wspomina:
„Siedziała ze mną całą noc, kiedy „szpital” spisał mnie na straty… Tam leczono mnie na nereczki (byłam kilkumiesięcznym noworodkiem). Po jej całodobowej wizycie w domu okazało się – zapalenie uszu. Mama mówiła mi, że dzięki niej żyje.”
Pani Elżbieta dodaje:
„Moje nerki też leczyła. Takich lekarzy to ze świecą szukać, kochała swój zawód choć powiedziałabym, że było to jej powołanie. Kochała dzieci i one ją też”.
Ryszardę Kowalską cechowała jedna bardzo ważna rzecz. Zdrowie pacjentów było ważniejsze niż pieniądze. Była wielokrotnie namawiana, by otworzyła prywatną praktykę lekarską w domu. Konsekwentnie odmawiała, mówiąc, że rodzice chorych dzieci nie mają z czego opłacać wizyt, a chciała pomóc wszystkim chorym.
Inna Pani Elżbieta emocjonalnie wspomina:
„Wspaniały lekarz i człowiek leczyła mnie jako dziecko, a gdy zachorowała moja córka i poprosiłam o pomoc przerwała pranie i pobiegła ze mną do dziecka. Nie wiem czy są dziś jeszcze tacy LEKARZE. Ja nie znam”.
Zdrowie najmłodszych pacjentów przeważało nad obowiązkami domowymi. W głosach ostródzian czuć jednak nutkę niesprawiedliwości. Według nich brakuje odpowiedniego docenienia postaci Ryszardy Kowalskiej. Ulica jej imienia?
„Pani dr Kowalska a właściwie pamięc o niej zasługuje na znacznie więcej niż nazwanie ulicy jej imieniem”.
Pisze Pan Robert. Pani Ela zaś sugeruje:
(…) „jestem za upamiętnianiem Bohaterów Regionu- do których śmiało zaliczam panią doktor. Tablica Pamiątkowa – godna rozważenia. Mamy nad jeziorem aleje (?) ludzi (?) [Aleja Przyjaciół Ostródy – przyp. autora] . A Własnych Bohaterów Regionu Nie Znamy”.
„Najsmutniejszy dzień powojennej Ostródy”.
Przedwczesna śmierć Ryszardy Kowalskiej była nie tylko smutnym, ale i ważnym dniem w historii naszego miasta. Jej trumnę obsypano pięknymi kwiatami już w drodze na cmentarz. W jej ostatniej drodze – jak twierdzi jedna z komentujących – brali udział chyba wszyscy ostródzianie.
Na ostródzkich ulicach, a potem na cmentarzu przy ulicy Chrobrego trudno było o kawałek przestrzeni. To doskonały dowód na to, że swoim życiem zasłużyła się lokalnej społeczności.
„Nigdy nie zapomnę tych rekordowo wielkich tłumów ostródzian, żegnających Panią Doktor. Kondukt żałobny ciągnął się dosłownie przez całe miasto wzdłuż ul. Czarnieckiego”.
„Nagła śmierć przerwała Jej misję”.
Niesamowita? Nieustraszona? Nieupamiętniona.
Minęły 44 lata od śmierci dr Ryszardy Kowalskiej. Wspomnienia o tej postaci wciąż są żywe i pozytywne. Czy najbliższe 4,5 roku coś zmieni? Zobaczymy. Do sprawy wrócę.
Fotografie pochodzą z archiwum syna Ryszardy Kowalskiej, Macieja Kowalskiego.
Artykuł jest rozszerzoną wersją publikowanego na łamach naszej strony artykułu „Patroni Ulicy Żadnej”
Student profilaktyki społecznej i resocjalizacji, radny Rady Miejskiej w Ostródzie 2024-2029. Prywatnie fan teleturniejów, anegdotek i polskiej muzyki.