Bardzo upraszczając ustaliliśmy już zalecenia odnośnie zdrowego żywienia i, otrząsając się z gradu bombardujących nas sprzecznych informacji, trzy punkty:

1. Więcej warzyw i owoców (5 porcji, czyli przynajmniej 0,5 kg codziennie).
2. Prosty skład (mniej przetworzony,czytamy etykiety).
3. Mniej cukru.

O ile te kwestie najczęściej nie budzą kontrowersji, to obawiam się, że kwestia kolejna będzie włożeniem kija w mrowisko. 

Taki wstęp robię, żebyś nie przestał/a czytać po pierwszym zdaniu 😉

Otóż punkt czwarty brzmi: 4. MNIEJ MIĘSA. Zdecydowanie, kategorycznie i stanowczo o wiele mniej mięsa.

Czytasz jeszcze?  To wyjaśnię dlaczego. Wcale nie chcę namawiać nikogo do ortodoksyjnego weganizmu. Sugeruję, byśmy wybierali świadomie, wiedząc, jakie konsekwencje niosą nasze decyzje. Tak, wiem, to niewygodne ;-)Temat dobrze byłoby rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Indywidualnej – zdrowotnej oraz globalnej.

Człowiek jest stworzeniem, które może żywić się bardzo różnorodnie. Tak, w naszej diecie mięso było obecne zawsze.  Pozostaje pytanie czy w takiej ilości, jak obecnie? Czy też może ze względów technicznych (polowanie z łukiem to wyczerpujące zajęcie i nie zawsze się udaje) albo ekonomicznych mięso było pokarmem odświętnym. Światowa Organizacja Zdrowia WHO zaleca, aby w naszym jadłospisie było mięsa nie więcej niż 0,5 kg tygodniowo. 

Zbyt duża ilość mięsa w diecie jest przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych. Nie bez powodu dna moczanowa była dawniej uznawana za chorobę wyższych sfer. Tylko ta grupa miała w jadłospisie duże ilości mięsa. I nie na darmo leczenie polegało na wprowadzeniu ściśle roślinnego jadłospisu, co zapobiegało bolesnym zaostrzeniom choroby.

Z mięsem dostarczamy sobie białka. Potrzebujemy białka. Fakt. Ale wszystko, co jemy, dostarcza nam pewnych ilości białka, a wg zaleceń połowa przyjmowanego białka powinna mieć pochodzenie roślinne.

Ale czy wiesz, ile tak naprawdę potrzebuje białka dorosły człowiek? Bo wcale nie tak dużo, jak się powszechnie uważa…

Nie chcę tu czytelników zanudzić szczegółami. Chętnie odpowiem na pytania, jeśli się pojawią ☺

Teraz podejdźmy do tematu globalnie. Nie trzeba być specem od makroekonomii, aby dotarły do człowieka informacje o niedożywieniu jednej części ludzkości i przekarmieniu drugiej. By wiedzieć, że mamy problemy z dostępem do czystej wody pitnej, że robi się nam coraz cieplej… Jak to się ma do kotleta? 

Hodowla zwierząt jest o wiele bardziej kosztowna, niż uprawa roślin. W drugiej połowie XX wieku spożycie mięsa na osobę wzrosło dwukrotnie (czy nie zbiega się to w czasie ze wzrostem ilości zachorowań na choroby cywilizacyjne?), ludzi też przybyło. Tak więc popyt na mięso wzrósł pięciokrotnie. Jeśli weźmie się pod uwagę takie przykładowe liczby:

– aby wyprodukować 1 kg mięsa potrzeba 12 kg zboża i soi;

–  aby uzyskać 1 kg pszenicy potrzeba 190 litrów wody;

– aby wyprodukować 1 kg mięsa potrzeba średnio 20 000 litrów wody (produkcja 1 kg wołowiny pochłania aż 50 000 litrów wody!);

– ilość ziemniaków, które można uzyskać z 1 akra (0,405 ha²) ziemi to 18 000 kg;

– ilość wołowiny, którą można wyprodukować na 1 akrze ziemi to zaledwie 112 kg. 

http://globalnepoludnie.pl/Przemyslowa-produkcja-miesa-a-glod

Jeśli dotrze do nas informacja, że ok 2000 roku rolnictwo zużywało ok. 54% dostępnej wody  („Ziemia; atlas zarządzania planetą; pod red. N. Myersa), a teraz jest to ok. 70%. Jeśli wiemy, że przemysłowy chów zwierząt nie tylko wodę zużywa, ale też zanieczyszcza…

https://www.woda.edu.pl/artykuly/woda_a_produkcja_miesa/

 Może dla zdrowia swojego i planety warto zastąpić chociaż część kotletów i wędlin roślinami?
Wybór jest. Ty wybierasz.


Ps. Kolorowe fasole, cieciorka, soczewica w kilku odmianach i kolorach, groch, orzechy, pestki dyni i słonecznika dostarczą białka i zaspokoją głód nie gorzej niż mięso.

Ostatnio