Na przełomach zmian w skali świata wyłaniają się różne elementy draństwa i łajdactwa na każdym szczeblu zawłaszczania decyzji. Przy czym nie ma żadnego znaczenia, jakie przesłanie, jaką dotąd misję przedstawiał konkretny podmiot. Podejmują próby, choćby tylko w zamyśle, przejęcia rządów. Najczęściej to manipulacja strachem, emocjami i pragnieniami. Tu nie ma miejsca dla demokracji.
W Zwierzątku pisałem – „Cecha o której mowa, czyli zdolność do działania w dużych grupach, powodowała poczynania, które zmieniały w zasadniczy sposób naszą planetę… to religia.” By w kolejnym felietonie stwierdzić : „Nauka odwróciła sytuację i wygrała”.
Religia przeszła do ofensywy w strefę tożsamości naszego zwierzątka, próbuje, jeśli okoliczności na to pozwalają, wtrącać się w zagadnienia polityczne i… stała się bardziej problemem niż rozwiązaniem.
Z kolei w tym felietonie przypominam, że „człowieki myślą grupowo” i w tym tkwi sedno, zarówno we współpracy, jak i… odejściu od religii.
Skąd taki wniosek? Otóż w myśleniu grupowym tkwi pewna tajemnica. Zwykle się nad nią nie zastanawiamy. Przyjmujemy ją jako pewnik zachowań.
Ten sekrecik to zwyczajny interes – przynależność do grupy przynosi nam różne korzyści.
We wzajemnym starciu religii i nauki wygrana po stronie nauki przechyliła szalę w stronę grup ateistycznych i spowodowała stopniowe ich powiększanie.
Prostszymi słowy – im bliżej nauki, tym dalej od religii.
Obecnie znajdujemy się w fazie, w której przynależność do zespołów wątpiących w istnienie boga przynosi konkretne profity. Jeśli więcej będziemy mieć zysków, tym chętniej dopiszemy się do tej grupy, a w nagrodę już dziś otrzymujemy niemało – szczególnie widoczne jest to w rozwijających się działach IT i medycynie. Mamy niemalże nieograniczony dostęp do nowoczesnych urządzeń ułatwiających codzienne życie – smartfony, telewizja w każdym miejscu, sprzęty domowe sterowane na odległość, informacje z całego świata na kliknięcie i wiele innych. Natomiast w medycynie praktycznie z dnia na dzień mamy coraz większe możliwości „naprawy” naszego organizmu i przedłużenia życia.
Co dziś nam są w stanie zaoferować religie? Zapewne wsparcie duchowe otulone całunem hipokryzji.
Co takiego zyskuje grupa we współpracy? Przede wszystkim udział w dokonujących się zmianach na rzecz lepszego jutra. Dotykają one codziennego życia na wsi i w miastach, zbliżają do siebie kraje i zwyczaje, a za tym idą pomysły i rozwiązania na niestabilność procesów geopolitycznych czy środowiskowo-klimatycznych.
Kłopot w tym, że jeszcze nie wszyscy rozumiemy, co się rozpoczęło i trwamy w przeszłych schematach, a zmiany następują jakby bez naszego udziału i nie da się ich zatrzymać.
Może cię zaskoczę – TY masz w tym udział i już się zmieniłeś/zmieniłaś! Albo łatwiej – zmienił cię Internet. 50-70-latkowie i Wy weszliście w erę IT, choć nie potraficie określić swego miejsca. Jedną nogą tkwicie w starym, a drugą w nowym. Czekacie, aż ktoś was pchnie w tę „właściwą stronę”? Sami musicie określić, która to wg was jest ta odpowiednia strona.
Nie spóźnijcie się!
Możecie brać pod uwagę każdą opcję korzystając z podpowiedzi, wskazań własnego umysłu, sugestii mediów, opinii, obserwacji czy presji lub perswazji.
Jak odnaleźć tę właściwą? Wydaje się, że odpowiedź jest prosta. Lecz ambaras ma niejednoznaczną postać – albo każda z tych opcji jest fałszywa, albo nie potrafimy dokonać właściwego wyboru, ponieważ jesteśmy leniwi. Za bardzo leniwi – wszak tyle pracy trzeba wykonać na wyłowienie faktów z nagromadzonego szumu, a że dodatkowo jesteśmy optymistami, to znaczy, że podpowiedź traktujemy jako prawdziwą.
Choć niekoniecznie tak musi być. Istnieje jeszcze inna grupa. Zatem jakie jest rozwiązanie? Wydaje się, że należy intuicyjnie wybrać lepszy interes. I pułapka gotowa! Który to lepszy interes – kasa dziś, a może korzyści jakie przyniesie przyszłość? Już wiemy który? Oczywiście! Nasza łapczywość dokonała wyboru i nie pomogą tu żadne rzeczywiste argumenty.
Żadne wyliczenia. Teraz i JUŻ!
Taka okazja może się nigdy nie powtórzyć. Przecież świetnie wiemy, że w normalnym świecie nikt z nas nie będzie szefem. Nie mamy kompetencji. Nie potrafimy tego robić, ale mamy wymagania. Brakuje nam wiedzy, ale jakoś nie mamy chęci jej zdobycia; bo to nadmierny wysiłek. Wobec tego teraz MY i mamy gdzieś, co inni sobie pomyślą. Widzicie głupki, mamy kasę bez wysiłku i co nam zrobicie? Tak trzeba działać, barany! Wcale nie trzeba myśleć. Wystarczy wybrać „dobrą stronę”.
Tak funkcjonuje zespół z uszkodzeniami lub brakami w strefie podczaszkowej. Dla porządku nadajmy mu literkę B. Dlaczego B? Ponieważ w tej grupie istnieje także zespół A. Ten jest zupełnie świadomy tego, co robi i w cyniczny sposób wykorzystuje drużynę B – dla podtrzymania swojego istnienia oraz bezwzględnie rozporządza pozyskaną władzą do prywatnych celów, okradając bez żadnych skrupułów wszystkich bez wyjątku, niszcząc porządek społeczny (o prawnym nie wspomnę). Ekipa A to pospolici przestępcy nazywający siebie p o l i t y k a m i.
Zatem drogi czytelniku twoja kolej, twój wybór.
Stare przysłowie mówi: „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”.
Kolorowych snów i wymownych marzeń życzy
-
Jestem budowlańcem w stanie odpoczynku. Odpoczynku
emerytalnym od budownictwa i nie tylko. Postura nikczemna, wiek
zgodny z kalendarzem (już nie pamiętam, z którym), pysk
zadowolony (jakby było z czego), czerep zapełniony synapsami
(złośliwi twierdzą, że „synami psami”, ale to nieprawda, choć jestem
nieźle wyszczekany). Z męczącej potrzeby wypełnienia wolnego
czasu poszukałem sobie zajęć, które jednych radują (np. moich
bliskich, bo mają mnie z głowy), innych wkurzają (bo są zmuszani do
permanentnego obcowania z moją osobą). Bywa, że niekiedy
zabieram się do pisania, odłączając się od obu stron. Wówczas
pojawia się przerażające pytanie „Co on znów wymyślił?” i
oczekiwanie na niespodziewane.
View all posts
Podziel się tym artykułem
Like this:
Like Loading...
Najnowsze