Zielone za zielone

By RzeczJasna sie 3, 2019

Wbrew pozorom rzecz nie będzie o dolarach, ale bardzo wprost – o zieleni. O zieleni w mieście, a konkretnie o zieleni koło dworca kolejowego.

Od jakiegoś czasu niedaleko dworca funkcjonuje Strefa Aktywności Rodzinnej, zorganizowana na terenie dawnego kempingu „Sokoła”. Powstała nowa zielona enklawa – jednemu może podobać się bardziej, innemu mniej, nie w tym jednak rzecz, bo o innej zieleni będzie.

Jeśli ktoś lubi studiować stare mapy i plany, z łatwością dostrzeże na przedwojennych planach Ostródy z lat 1905 i 1925, że naprzeciwko dworca znajdowały się tereny zielone Bahnhofs-Anlagen. Park z klombami i ławeczkami, a w prześwicie lazur Jeziora Drwęckiego. Tak było do 1945 roku. W latach 50. XX wieku, w międzynarodowej atmosferze przygotowań do  III wojny światowej, wykopano tam schron przeciwpancerny, a resztę zdziczałego już parku przeznaczono na ogródki działkowe mieszkańców pobliskich domów przy ul. Sowińskiego (dawniej Fischerstrasse, czyli ul. Rybacka).

Fragment planu Ostródy z 1905 r. (zbiory prywatne)

Zieleń stała się bardzo byle jaka i byle jak była ogrodzona, a cały fragment zabudowy nabrzeża Jeziora Drwęckiego podupadł. Przed wojną o te tereny dbali trzej poważni ostródzcy przedsiębiorcy: Spudich – właściciel firmy składowo-przewozowej, Moscholl – właściciel tartaku oraz Schröter – producent melasy. Po wojnie część terenów zagospodarował klub sportowy „Sokół”, wykroiły też coś dla siebie kluby żeglarskie… A reszta została sama sobie, zarosły ją krzaki i zdziczałe do szczętu drzewa. Lazuru wód Jeziora Drwęckiego nie było już widać. 

Fragment planu Ostródy z 1925 r. (zbiory prywatne)

Na dawnym placu manewrowym firmy Spudich w latach 70. XX wieku powstał dworzec PKS. Firma działała zamaszyście, ludzie korzystali z transportu autobusowego z wielkim upodobaniem, a otaczające plac krzaki świetnie spełniały rolę toalety na świeżym powietrzu.

Po zmianach ustrojowych na początku lat 90. XX wieku ostródzki PKS przechodził okresy wzlotów i upadków, w końcu został sprzedany polsko-izraelskiej firmie „Mobilis”, która zajmowała się transportem osobowym w wielu polskich miastach. Zajmowała się transportem, ale nie zajmowała się infrastrukturą, co obrazuje stan ostródzkiego dworca, już od lat zapuszczonego i opuszczonego. Końcem końców „Mobilis” w bieżącym 2019 roku zwinął żagle i wystawił swe nieruchomości na sprzedaż.

I tu dochodzimy do tytułowej „zieleni za zieleń”. Na terenie dawnego parku przydworcowego, sprzedanego skrzętnie przez miasto lokalnemu deweloperowi, powstały dwa budynki mieszkalne. Całkiem estetyczne i pewnie wygodne dla mieszkańców. Skorzystali przy tej inwestycji lokatorzy niewielkiego domu z wieżyczką, który wkomponował się w prześwit między nowymi budynkami i przy okazji inwestycji został przez dewelopera obleczony w nową odświeżoną elewację i nowy dach.

Niektórzy zatem skorzystali, stracili jednak wszyscy przewijający się przez okolice ostródzkiego dworca kolejowego. Nie będzie już możliwości urządzenia na nowo dawnego terenu zielonego, z klombami i ławeczkami, a wychodzących z dworca podróżnych nie zachwyci lazur Jeziora Drwęckiego…

Działkę pod budowę bloków mieszkalnych sprzedało miasto i teraz ma szansę ten błąd – bo według mnie to błąd – naprawić. Skoro firma „Mobilis” sprzedaje plac dworca PKS, może warto byłoby pokusić się o jego kupno i przekształcić w atrakcyjny teren zielony. Po wycięciu chaszczy, zasłaniających widok na jezioro, można uzyskać dodatkowy efekt w postaci bezpośredniego skomunikowania z ulicą Słowackiego dwóch budynków mieszkalnych (ul. Słowackiego nr 32), z których przynajmniej jeden należałoby gruntownie wyremontować w ramach procesu prawdziwej (!) rewitalizacji. Plac PKS w części zachodniej od dawna nie był użytkowany, zapadł się i znalazł pod wodą. Nic w tym dziwnego, w przeszłości znajdował się tu, mający połączenie z Jeziorem Drwęckim, zbiornik wodny sięgający w okolice dzisiejszego targowiska przy ul. Pionierskiej. Gdyby wybagrować tę nieckę w strefie placu i połączyć ją z Jeziorem Drwęckim, uzyskać by można wartościowy teren rekreacyjny, a przy okazji obniżyć zbyt wysoki w tym miejscu poziom wód gruntowych.

Podmokła część placu byłego dworca PKS (fot. W. Skrobot 2019))

Odpowiednia aranżacja takiego wodno-zielonego parku, z pomostami wypoczynkowymi, mostkami i pergolami, z widokiem na Jezioro Drwęckie i cumujące żaglówki, mogłaby wykreować bardzo pożądaną wizytówkę Ostródy w tej dość zapuszczonej części miasta. Wprawdzie dworzec kolejowy nie jest w tej chwili najważniejszą bramą do miasta, ale skoro wydano mnóstwo pieniędzy na jego renowację i władze miejskie chwalą się tym obiektem w całej Polsce, warto może, by ten brylancik uzyskał odpowiednią oprawę?

No to jak – ZIELEŃ ZA ZIELEŃ?


Ostatnio