Homo Sapiens, jeśli chciał pogadać z bogiem, to tylko przez pośrednika – szamana czy innego przedstawiciela urzędu boskiego. Wcześniej, jeśli Sapek chciał czegoś od jelenia czy rzeki, rozmawiał z nimi „twarzą w twarz”. Teraz nie można było prosić krowy o więcej mleka, należało poprosić boga. Ten się zgadzał, ale pod warunkiem, że dostanie coś w zamian. Tyle to a tyle jaj, skórek zajęczych, lisich, gorzałki lub dukatów. Często też bóg miał inne plany i zamiast przydzielić zgodnie z zamówieniem deszcz, dostarczał suszę lub stonkę. Krótko mówiąc, kłamał, a obiecując spełnienie prośby, dawał zupełnie coś innego. Wówczas jakiś wyższy rangą kapłan lub władca proponował-reklamował innego boga (w tym również siebie, jako żywą istotę boską). Tak narodziła się religia teistyczna, a wraz z nią fikcja.
Warto wspomnieć, że ostatni bóg-człowiek zrezygnował z boskości w 1945r. – nazywał się Hirohito.
Tylko Kamikaze żal.
Tymczasem Darwin rozpoczął coś, co dziś nazywamy religią humanistyczną, gdzie theos został zastąpiony Sapkiem. „Człowieki” wykorzystały swoją ciekawość do rozwiązywania problemów w praktyczny sposób.
Ten sposób to nauka poznawania świata i jego praw. Nauka odebrała wyimaginowanym bytom (czyt. bogom) możliwość zarządzania życiem człowieka.
Dziś żaden szaman czy klecha nie każe zmówić 100 „zdrowasiek” lub urżnąć łeb kogutowi 10 minut po północy, by zdrowa 30-latka mogła zajść w ciążę (a może się mylę?). Choć jeszcze czasami pośle na pielgrzymkę do Lourdes czy Santiago de Compostela. Wcześniej pielgrzym pójdzie się zbadać u lekarza, by mieć pewność, że pielgrzymowanie nie zaszkodzi jego zdrowiu.
Wróćmy do naszych zwierzątek, Darwina i algorytmu… Otóż ostatnie lata przyniosły nam potwierdzenie tego, co wyraził C. Darwin w swej teorii i tym samym zaprzeczyły istnieniu duszy. Bo gdzie niby ta dusza miałaby mieć swój składzik?
Nisko kłania się nam algorytm. Czyli bardzo precyzyjny przepis (właśnie taki, jak na ciasto ze śliwkami mojej babci) na rozwiązywanie naszych przeszkód i inicjowanie właściwych decyzji. Są to biochemiczne przepływy w naszym mózgu, które w ułamku sekundy pozwalają nam ocenić, który wariant będzie najlepszy dla określonej sytuacji. Takie milisekundowe obliczenia do postawienia konkretnego wniosku wykonuje nie tylko nasz mózg (dzięki nagromadzonym informacjom własnym i dostarczonym przez geny), ale każdy inny układ scalony.
Owe algorytmy zwykliśmy nazywać doznaniami, odczuciami, emocjami, pragnieniami, ciekawością czy strachem.
Jest oczywistym, że przez tysiące lat również i te algorytmy dostosowywały się do zmieniających się sytuacji, lekceważąc jedne i wzmacniając lub tworząc w ich miejsce inne.
W świecie komputerów algorytmy występują w formie cyfrowej i to Sapek dostraja je do aktualnych potrzeb ogarniającego nas świata.
Wzruszającą opowieścią o zwierzęcej przyjaźni jest historia pary psich przyjaciół – Jack Russell terierów. Zanim trafiły pod opiekę starszego małżeństwa, oba psy błąkały się po ulicy. Ponieważ jednemu z nich krwawiły oczy, psy trafiły do weterynarza, gdzie rannego psa pozbawiono oczu. Psy spotkały się ponownie w schronisku dla zwierząt, gdzie zdrowy pies zwany Billem, służył niewidomemu Benowi za przewodnika. (cyt. Focus.pl)
Czy zatem nie ma różnic między człowiekiem a zwierzęciem?
Są i to bardzo istotne.
zapraszam do rozmowy
c.d.n.