Czy tego chcemy, czy nie, upodabniamy się coraz bardziej do zachodnich społeczeństw. I choć należy się zgodzić z Woody Allenem co do tego, że „prognozy są bardzo trudne, szczególnie w odniesieniu do przyszłości”, to możemy być pewni, że będzie nas coraz mniej. Nas Polaków, bo trend globalny ma przeciwny wektor.

Nie wszystkie miasta wyludniają się w tym samym tempie. Duże aglomeracje tracą mieszkańców wolniej. Najbardziej będą się wyludniać małe i średnie miasta. Ma na to wpływ nie tylko niższy przyrost naturalny dla całego kraju, ale też migracje wewnętrzne. Nie od dziś wiadomo, że duże ośrodki miejskie drenują populacyjnie te mniejsze. Ludzie najczęściej wyjeżdżają za lepszą pracą albo ogólnie szukają lepszego standardu życia. Czy to oznacza, że prowincja jest na przegranej pozycji? Niekoniecznie. Na pewno jednak prowincja będzie musiała być bardziej kreatywna i będzie musiała poszukać nowej formuły rozwoju dla siebie.

Trochę liczb

Według prognozy GUS z 2014 roku, liczba ludności ma spaść w latach 2013–2050 z 38,5 do 34,0 mln mieszkańców, a więc o 4,5 mln, co stanowi blisko 12%. Zdaniem prof. Śleszyńskiego, ta liczba i tak jest niedoszacowana, gdyż nie uwzględnia Polaków przebywających poza granicami kraju (2,5 mln), a ciągle w Polsce zameldowanych. Z aktualnych 12,6 mln mieszkańców miast powiatowych grodzkich ubędzie około 3 mln mieszkańców, a więc prawie 1/4 populacji. W województwie śląskim w niektórych miastach może to być nawet połowa ludności (Bytom, Zabrze). Wedle prognoz demograficznych, żadne z miast nie odnotuje wzrostu. Wyjątkiem może się okazać jedynie Warszawa, ale tylko dzięki wewnętrznym migracjom. Perspektywa ta wygląda ponuro, choć warto pamiętać o przybyszach z zagranicy, których też będzie więcej, o ile nasze tempo rozwoju gospodarczego się utrzyma.

Nasz region, pod względem demografii, nie wygląda tak tragicznie jak śląskie, choć tendencja jest również spadkowa. Obecnie przyrost naturalny dla całego województwa jest dodatni, ale do 2050 r. ubędzie nam 15,6% populacji. Ostróda ma ujemny przyrost naturalny i ujemne saldo migracji wewnętrznych (porównaj). Innymi słowy rodzi się u nas mniej ludzi, niż umiera oraz emigruje więcej osób, niż przybywa nowych. Warto jednak zrobić zastrzeżenie do tej ostatniej danej, gdyż bazuje ona na meldunku, a ten jak wiemy odchodzi do lamusa. Prognoza demograficzna GUS-u dla naszego miasta na 2030 r. przewiduje spadek liczby mieszkańców o około 2 tys. (ogółem 30,7 tys). Nie znalazłem danych na rok 2050, ale jeśli ta tendencja się utrzyma, będzie dużo poniżej 30 tys. (porównaj).

 Specyfika Ostródy

Podział administracyjny ma sztuczny charakter. Część miasta rozlała się poza swe pierwotne granice i w ten sposób stała się częścią gminy wiejskiej. Sztuczny, bo czym różnią się mieszkańcy Osiedla Drwęckiego od tych z Wałdowa? Zresztą do dziś cały ten obszar sporo osób nazywa w uproszczeniu Wałdowem. Podobnie to wygląda w przypadku Szafranek, Międzylesia czy Kajkowa. Mieszkańcy tych ostródzkich obrzeży korzystają z miejskich zasobów tak jak pozostali, niestety nie zasilają podatkami miejskiego skarbca, ani nie są wliczani do całości populacji. A szkoda, bo to by oznaczało wzrost najprawdopodobniej do poziomu 40 tys., a tym samym większe możliwości rozwoju.

Sytuacja Ostródy przypomina przypadek Olsztyna, choć w mniejszej skali oczywiście. Olsztyn też ma tendencję spadkową i utraci ponad 14% mieszkańców do 2050 r. Powiat olsztyński jednak zyska i to ponad 13%. Innymi słowy, mieszkańcy z Olsztyna będą się przeprowadzać na jego przedmieścia, które już teraz pełnią rolę swoistej sypialni stolicy Warmii i Mazur. U nas jest podobnie, gdyż coraz bardziej odczuwamy brak terenów pod inwestycje w ogóle, ale zarazem inwestycje deweloperskie. Za dowód niech służy ulica Turystyczna, gdzie zburzono duży i w pełni funkcjonalny dom jednorodzinny, żeby wybudować blok.

Skutki depopulacji

Co jest złego w tym że będzie nas mniej? Czy to nie oznacza więcej miejsc pracy, więcej mieszkań na sprzedaż czy lokali pod wynajem, a w praktyce więcej miejsca na parkingu, mniejsze korki czy mniejsze kolejki w sklepach itd.? Byłem kiedyś pod  Lipskiem w Niemczech. Dawniej było to tzw. NRD, czyli Niemcy Wschodnie. Po zjednoczeniu okazało się, że wielu Niemców wyjechało z tamtych terenów i przeniosło się do zachodnich landów, głównie w poszukiwaniu lepszej pracy. W efekcie, kiedy stałem na blokowisku z płyty, jakich w Polsce ciągle wiele, to okazało się, że niektóre bloki były wypełnione raptem do połowy, a pozostałe stały puste i czekały na zburzenie. Po prostu nie opłacało się ich utrzymywać wspólnotom. Trudno przewidzieć, na ile ta wizja stanie się wkrótce naszą rzeczywistością, ale już dziś miasta odnotowują wzrost pustostanów w swoich zasobach.

Mniej mieszkańców to przede wszystkim mniejsze wpływy do budżetu. „Już teraz i w Polsce są miasta, które znajdują się na granicy możliwości finansowych. Ich potencjał inwestycyjny został ograniczony niemal do zera, a obecne przychody ledwie starczają na pokrycie bieżących wydatków, takich jak administracja” – stwierdził niedawno na jednej z konferencji prezydent Chorzowa (więcej). Samorządom przybywa nowych zadań, płace w budżetówce są niedoszacowane, a inflacja i płaca minimalna idą w górę. Jeśli dodamy do tego powszechne w gminach zadłużenie, robi się ponuro.

Dobrym przykładem są szkoły. Subwencja oświatowa jest niewystarczająca i to wiadomo od dawna. Niż demograficzny już teraz jest odczuwalny w klasach. Szkoła generuje koszty stałe bez względu na ilość uczniów. Pieniądze jednak idą za uczniem i jeśli ich będzie mniej, to i finansowanie będzie mniejsze. Tak samo działa samorząd. W tych warunkach spinanie budżetu może okazać się bardzo trudne.

Starzejemy się!

Obok depopulacji, kolejnym wyzwaniem będzie starzenie się społeczeństwa. Odwołajmy się znowu do danych. Według prognozy GUS liczba osób w wieku produkcyjnym czyli 18–60/65 lat zmniejszy się w latach 2013–2050 z 24,4 do 16,6 mln, a więc aż o 7,8 mln (32,1%). Oznacza to de facto olbrzymią lukę, której nie da się wypełnić wyłącznie poprzez podniesienie wieku emerytalnego czy wzrost wydajności pracy. Na razie radzimy sobie dzięki emigracji zewnętrznej, głównie z Ukrainy, ale już dziś wiadomo, że to za mało jak na nasze potrzeby w przyszłości. Będzie nam po prostu brakowało ludzi do pracy i to dużo.

Prognoza ludności GUS-u dla gmin w latach 2016-2030 przewiduje, że w Ostródzie spadnie liczba ludzi w wieku produkcyjnym z 20,3 tys. do 16,6 tys. Dodatkowo liczba osób powyżej 65 roku życia sięgnie prawie 9 tys., co będzie stanowiło prawie 1/3 całej populacji ostródzkiej!

Starzenie się ludności zmienia strukturę potrzeb i preferencji społecznych. Opieka wczesnoszkolna będzie miała mniejsze znaczenie niż usługi opiekuńcze czy medyczne. Zwiększy się najprawdopodobniej zapotrzebowanie na transport publiczny oraz atrakcyjną przestrzeń rekreacyjną. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że emeryci wydają mniej, bo świadczenia emerytalne w Polsce są niskie, to trzeba liczyć się także ze spadkiem wewnętrznego popytu.

Jak zatrzymać mieszkańców?

Jak rozwijać miasto, żeby było ono atrakcyjne zarówno dla młodych, jak i dla starszych? Do problemu trzeba podejść kompleksowo i działać w rożnych obszarach. Tradycyjna hierarchia potrzeb mieszkańców opierała się przede wszystkim na pracy i mieszkaniu. To nadal są priorytety, ale okazuje się, że to dziś za mało.  Jak twierdzi Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza, wzrosła nie tylko świadomość społeczna, ale także wymagania mieszkańców. Przyznaje, że jeszcze kilka lat temu podobna dyskusja dotyczyłaby przede wszystkim miejsc pracy i mieszkań, a dziś mówi się o jakości życia. „Od zagadnień związanych z miejscami pracy i mieszkaniami nie uciekniemy. Jednak w wyborze miejsca do życia analizuje się także problem czystości miasta, jego ekologię i gospodarowanie odpadami komunalnymi. Poza tym, mieszkańcy chcą mieć ofertę w zakresie gospodarowania czasem wolnym” – mówi prezydent Zabrza

Podobnie uważa zastępca prezydenta Rudy Śląskiej – Krzysztof Mejer: „Zastanawialiśmy się, jak zatrzymać proces depopulacji, jak poprawić jakość życia mieszkańców, więc cały proces inwestycyjny skierowaliśmy na zorganizowanie parkingów, siłowni napowietrznych, ścieżek rekreacyjnych, placów zabaw, które nie wymagają wielkich pieniędzy. To był strzał w 10! Okazało się, że mieszkańcy właśnie na to czekali. Spowodowało to, że Ruda Śląska stała się miastem atrakcyjnym, bo mieszkańcy mają gdzie pójść na spacer, pobawić się z dziećmi, poćwiczyć lub pojeździć na rowerze”.


Cykliczne i oparte na otwartych danych, raporty o stanie naszego miasta i regionu przygotowujemy w ramach wsparcia rozwoju mediów obywatelskich :

+ posts

Ostatnio