Bardzo podoba mi się taki mem: siedzi gościu na ławce i mówi do siebie „Sam jesteś psychiczny”! Czasami myślę, że każdy z nas jest psychiczny.
– Zna Cię w zasadzie cała Ostróda. Jesteś jedną z najbardziej charakterystycznych i lubianych osób. Ale mało kto wie, że mała Karolinka ma swoją trudną historię.
Karolina Iszoro: Mała Karolinka była blondynką. Mała Karolinka lubiła spędzać czas na dworze. chodzić na plażę, jeździć na rowerze. Trzepak to był jej drugi dom. Wracała do domu, zostawiała plecak, a czasem i nie i biegła się bawić. No i mała Karolinka uwielbiała oglądać horrory. I to się źle skończyło
-Horrory? Co się właściwie stało?
KI: Miałam jakieś 8 lat. To było jeszcze przed komunią. Pamiętam, że to była sobota. Późny wieczór. Mama już poszła spać. A ja z moim bratem siedziałam i oglądałam horror na kanale po niemiecku. Nie pamiętam tytułu tego horroru, ale pamiętam, że był on o mężczyźnie na wózku i o małpce, która była strasznie o niego zazdrosna i zabijała. I pod koniec filmu, do dziś pamiętam tą scenę: ta małpka wyszła mu z brzucha.
Jak ja się wtedy wystraszyłam! Pobiegłam do mamy. Pamiętam, że cała się trzęsłam. Przez cały film już czułam w sobie taki ogromny niepokój, bicie serca i takie nieprzyjemne uczucie jakby mi się chciało zwymiotować. Ale jak już biegłam do mamy byłam taką trzęsącą się galaretą. Pamiętam, że prosiłam ją, żeby natychmiast dzwoniła na pogotowie. Tak strasznie byłam roztrzęsiona. Nie pamiętam już jak to się stało, że mnie mama uspokoiła. Chyba to długo trwało. I ciągle chciało mi się wymiotować.
I ten stan wracał do mnie co wieczór. Czułam się źle. Chciało mi się wymiotować. Miałam lęki. Trzęsłam się. Nie mogłam spać. I było mi bardzo zimno. Pamiętam scenę: jest wieczór, a może nawet noc, siedzę w kurtce i grałam z tatą w karty. Rodzice próbowali mnie jakoś zając w nocy. Bo ja po prostu nie mogłam spać. Noc, po nocy nie spałam. Byłam bardzo blada. Miałam aż sine oczy. Pamiętam ze zdjęcia z tamtego czasu te moje strasznie, strasznie podkrążone oczy.
– Bez lekarza się nie obyło.
KI: Tak. Mama wylądowała ze mną najpierw u lekarza rodzinnego. Pamiętam szereg badań: krew, usg brzucha, prześwietlenie głowy. Przypięli mi też jakieś takie dziwne coś na głowie. Nic to nie wykazało. A ja cały czas nie spałam. W końcu lekarz rodziny poradził mojej mamie, żeby poszła ze mną do psychiatry dziecięcego.
Niewiele z tej wizyty pamiętam. Pojechaliśmy do Olsztyna, na ulicę Pieniężnego. Psychiatrą był taki dojrzały mężczyzna. Pamiętam, że miał młoteczek i mnie tym młoteczkiem w kolano uderzył. Ale co on sprawdzał? Samej rozmowy z nim w ogóle nie pamiętam. Tylko jedno pytanie: czy mi się coś śni. A mi się nie śniło nic.
Dostałam zestaw leków. Smród jednych kropelek czuję do dziś. Ale te leki mi pomogły.
– A szkoła? Czy nauczyciele wiedzieli co się z tobą dzieje?
KI: Oczywiście, że szkoła nic nie wiedziała! Kiedyś chodzenie do psychiatry to był wstyd. Tabu. Mama się do tego w ogóle nie przyznawała. Zresztą, ja w szkole nie odczuwałam jakiegoś niepokoju to mnie dopadało wieczorami. Tyko byłam zmęczona i niewyspana. Nie byłam wzorową uczennicą, ale też nie zawalam. Nikt się nie zorientował.
– A psychoterapia?
KI: No coś ty! Nie było żadnej psychoterapii. Absolutnie. Nikt wtedy nie myślał, żeby iść do psychologa. Wyłącznie leki. No i mama mi co noc czytała. A ja piłam miętową herbatkę. To była cała terapia.
Aż po prostu, któregoś dnia byłam gotowa sama zasnąć. I to był wielki dzień. Poczułam, że jestem zdrowa.
Ale myślę, że pewne lęki ze mną zostały. Nie mogę oglądać na pewno horrorów, bo za nic w świecie nie chcę, żeby tamten stan wrócił.
– Dziś jesteśmy chyba już bardziej otwarci na kwestię zdrowia psychicznego. Czas, gdy się o tym nie mówiono minął.
KI: Mam czasem wrażenie, że to jest wręcz modne. Ja miałam tą nerwicę, kiedy to nie było modne. Nie było normalne. Nie znałam wtedy żadnego innego dziecka z problemami psychicznymi. I myślę, że to dobrze, że teraz się mówi o tym bardziej otwarcie.
Czasami myślę, że każdy z nas jest psychiczny. Bardzo podoba mi się taki mem: siedzi gościu na ławce i mówi do siebie „Sam jesteś psychiczny!”. Każdy z nas ma jakiś problem. Każdy z nas się czegoś boi. Ma jakąś fobię, uraz, traumy z dzieciństwa. Dzięki pandemii zaczęliśmy w końcu rozmawiać o zdrowiu psychicznym, o terapiach, psychiatrach i psychologach. I w tym nie ma nic złego. Absolutnie. Po prostu trzeba się leczyć.
I naprawdę można z tego wyjść.
Rozmawiała Kinga Wiśniewska