Jakiś czas temu popularne było duńskie słowo hyyge. Trudno ponoć to przetłumaczyć. Na rynku ukazało się kilka książek podpowiadających, jak ów stan osiągnąć (wiem, bo też kupiłam). Ale czy to możliwe poza Danią? Hyyge to specyficzny dobrostan ciała, umysłu i ducha, coś jak „przytulna chwila”. Brzmi kusząco, prawda?

Hygge jest wtedy, „kiedy zostajesz w domu i odpoczywasz przy świecach”. Duńczycy spalają najwięcej świec na świecie w przeliczeniu na osobę.  Hygge to koncepcja. Hyyge może być piekarnia i pieczenie cynamonowych drożdżówek w domu albo specjalnych ciast na różne okazje i święta, może to być kolacja z przyjaciółmi. Wiąże się z pogodą i kuchnią. 

Kolejne światowe badania poziomu szczęścia w różnych krajach plasują Duńczyków na czołowym miejscu. Co oni takiego mają, jakie jest duńskie podejście do życia, że czują się tacy szczęśliwi?

Może jest to wysoki poziom zaufania do ludzi wokół? 70 % Duńczyków uważa, że ludziom można ufać.

 Może to przestrzeganie w życiu 10 zasad duńskiego stylu życia tzw. „Prawa Jante”?  Swoją drogą, bardzo ciekawe te prawa, bardzo zaskakujące by były dla wielu z nas. A może prawo 11: Nic na siłę. W pracy też.

Może za poziom szczęścia i poczucie bezpieczeństwa odpowiada duński system państwa bardzo opiekuńczego? Bo przecież nie horrendalnie wysokie podatki? Tylko oni ponoć płacą te podatki bez szemrania. Jak to jest możliwe?

Brytyjska dziennikarka Helen Russell przez rok pobytu w Danii wdrożyła projekt Szczęście i analizowała poszczególne sfery życia. Starała się odkryć czynniki sprawiające, że mieszkańcy tego niewielkiego kraju czują się szczęśliwi. Styl i czas pracy, sposoby spędzania czasu poza pracą, związki rodzinne i przyjacielskie, opieka zdrowotna i edukacja. Same zadziwiające odkrycia, naprawdę!

„Życie po duńsku; rok w najszczęśliwszym kraju na świecie”  Helen Russell to książka, którą świetnie będzie się czytać w przerwie pieczenia pierniczków (zapach pierniczków jest hyyge z całą pewnością), w czasie ciemnych zimowych wieczorów przy świecach i pod rozświetloną choinką. Też hyyge, tak na dobry początek.

A jakbyśmy sobie kilka tych duńskich patentów przyswoili? Ależ by było pięknie. Tak się rozmarzyłam w nowym roku 😉


Ostatnio