Zaledwie 20 kilometrów od turystycznych szlaków Ostródy, kryje się jedno z najbardziej zapomnianych i niedocenianych miejsc regionu. Jest nim dawny majątek rodziny von Rose w Dylewie (dawniej Dohlau). Niegdyś był dumą Prus Wschodnich. Dziś pozostaje zapomniany. Jego historia czeka na ponowne odkrycie przez miłośników przyrody, sztuki i nieco bardziej niekonwencjonalnych wypraw, jak urbex.
Park wokół majątku von Rose: zaprzepaszczone arcydzieło
Właścicielem majątku w Döhlau (dzisiejsze Dylewo), który rozpoczął okres jego świetności był Franz von Rose. Jeden z największych kolekcjonerów sztuki w Prusach Wschodnich, architekt, mecenas kultury i wizjoner. Postanowił stworzyć w Dylewie miejsce, które połączy sztukę i naturę w harmonijną całość. Był to projekt o niezwykłej skali, zainspirowany europejskimi trendami ogrodniczymi.
Do realizacji tej wizji Rose zaprosił Johanna Larassa, jednego z najsłynniejszych architektów krajobrazu w tej części Europy. Larass, razem ze swoim synem Ernstem, stworzył romantyczny park, który stał się perłą architektury ogrodowej
Park w Dylewie charakteryzował się przemyślaną kompozycją i harmonią z naturalnym krajobrazem. Stawy, wyspy, mostki, malownicze tunelowe przejścia, altany i platformy widokowe tworzyły przestrzeń sprzyjającą odpoczynkowi oraz refleksji. Szczególną uwagę przykuwano do różnorodności flory. Drzewa i krzewy były starannie dobierane, co nadawało miejscu niepowtarzalny klimat. Był to jeden z najpiękniejszych parków w tej części Europy.
Rzeźby Adolfo Wildta: geniusz zatrzymany w marmurze
Park w Dylewie nie był jednak tylko oazą przyrody. Franz von Rose, jako wytrawny kolekcjoner, zadbał o to, by park zdobiły wyjątkowe dzieła sztuki. Wśród nich były rzeźby Adolfo Wildta, wybitnego włoskiego artysty z Mediolanu. Wildt, którego prace osiągają dziś zawrotne ceny na aukcjach, był mistrzem łączącym symbolizm i klasyczne formy w swoich dziełach. Jego rzeźby miały swoje miejsce w dylewskim majątku i parku, upiększając otoczenie i dodając mu mistycyzmu.
W 1945 roku spłonęła środkowa część pałacu, ale ocalały boczne skrzydła, park, kościół, imponujące architektonicznie zabudowania wielkiego podwórza gospodarczego. Niestety, w wyniku zawieruchy wojennej i powojennej grabieży, większość rzeźb zniknęła. Na początku XXI prace archeologiczne prowadzone pod kierownictwem Tomasza Mikockiego w Dylewie przyniosły niezwykłe odkrycia związane z pozostałościami kolekcji rzeźb Franza von Rose. Badania miały na celu odnalezienie i zabezpieczenie dzieł sztuki. W tym monumentalnych rzeźb Adolfo Wildta. Rzeźby przez dekady spoczywały w zrujnowanych piwnicach dworu oraz na terenie parku. W wyniku wykopalisk odkryto m.in. fragmenty marmurowych i brązowych rzeźb. Odkrycia te były szczególnie istotne dla zrozumienia skali i jakości kolekcji, która niegdyś znajdowała się w Dylewie. Niestety, wiele z rzeźb było poważnie uszkodzonych, a część z nich zaginęła. Są i tacy, którzy przypuszczają, że niektóre z nich wciąż mogą wciąż znajdować się gdzieś na terenie majątku, ukryte pod ziemią lub zatopione w stawie. Bardziej jednak prawdopodobne, że zostały skradzione tak jak słynna Głowa Ogrodnika – pokaźnych rozmiarów rzeźba, która w 1903 r. otrzymała pierwszą nagrodę na wystawie sztuki w Dreźnie.
Dziś to już tylko urbexowa przygoda
Choć czas nie oszczędził pałacu ani parku, wciąż można zobaczyć ślady dawnej świetności. Zachowały się fragmenty alei, zarysy ścieżek i niektóre kamienne elementy architektoniczne. Imponujące są także ogromne drzewa, które do dziś górują nad parkiem, tworząc atmosferę tajemnicy i zapomnienia.
Dylewo stało się ulubionym miejscem dla miłośników urbexu. Opuszczone zabudowania gospodarskie, zrujnowany park, a także grota, tunele. Staw, choć zarośnięty i zaniedbany, podobno kryje pod grubą warstwą mułu piękną glazurę, która była ozdobą tego miejsca. Tak przynajmniej głosi miejscowa legenda. To tylko jedna z wielu tajemnic, które można odkryć, spacerując po zapomnianych ścieżkach parku.
Dla każdego, kto chce na własne oczy zobaczyć ślady dawnej świetności tego miejsca, Dylewo oferuje fascynującą podróż w czasie, pełną niespodzianek i zagadek.
P.S. Rzeźby uratowane z Dylewa można czasami zobaczyć na specjalnych wystawach Muzeum Warmii i Mazur.
Prezeska Stowarzyszenia Inicjatyw Możliwych RzeczJasna w Ostródzie oraz dyrektorka biura Zachodniomazurskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Była wiceprezes Kongresu Ruchów Miejskich, z którym jest nadal związana.