Pani Monika Krajnik, kobieta instytucja, kobieta o pamięci fenomenalnej. Wielu mieszkańców Iławy, gdy zapytać o historie miasta i ludzi odsyła właśnie do Pani Moniki.
Monika Krajnik urodzona Iławianka. Gdy kończyła się II wojna światowa miała 7 lat. Naukę szkolną zaczęła jeszcze w szkole niemieckiej. Do polskiej szkoły zaczęła chodzić już w 1945r w bardzo zrujnowanym mieście. O tym właśnie czasie opowiedziała w filmie. Czerwona szkoła, zielona szkoła, Gajerek, ul. Duboisa – miejsca o których mowa w opowieści udało się znaleźć na zdjęciach.



Tak jak na zdjęciu powyżej i tych poniżej, wyglądała Iława po II wojnie. Zdjęcia pochodzą z Iławskiej kroniki Cyfrowej.



Po skończeniu szkoły bohaterka tej opowieści pracowała jako maszynistka. To zawód, który już dziś właściwie nie istnieje. Maszynę Continental, o jakiej jest mowa w filmie udało się znaleźć na zdjęciu.

Dokładnie można przyjrzeć się jej tu, w wirtualnym muzeum.





Rodzimym językiem Pani Moniki jest niemiecki ale po polsku mówi pięknie i płynnie przechodzi z jednego języka w drugi. Potrafią tak chyba tylko osoby dwujęzyczne. Języka polskiego nauczyła się Pani Monika w szkole, w kontaktach z rówieśnikami. W domu mówiło się po niemiecku.

Ewakuacja i powrót
Osobną historia, która w filmie się nie zmieściła a jest również warta opowiedzenia i utrwalenia jest opowieść o ucieczce z miasta przed nadciągającym frontem.
Mroźna zima i przepełnione pociągi, przejazd rodziny do Fromborka, który zachował się w pamięci Pani Moniki jako piękne miasteczko jakiego dziś już nie zobaczymy.
Przeprawa przez jeszcze zamarznięty Zalew Wiślany. I tonący konny wóz, który zboczył z wyznaczonej trasy. Podróż z innymi uchodźcami do Gdańska. Zapamiętane obrazy z bombardowanych domów w których piwnicach chowała się z mamą, siostra i babcią, radzieccy żołnierze, poszukiwanie jakiegokolwiek jedzenia, dwutygodniowa podróż powrotna z Gdańska do Iławy…
Ta opowieść czeka na swojego kronikarza.


