Obieg zamknięty, otwarta przyszłość

Żeby zrozumieć dany system i zdiagnozować jego braki, warto mieć odpowiedni wzorzec, model, do którego będziemy się odnosić i dążyć jednocześnie. W przypadku odpadów takim złotym standardem jest gospodarka obiegu zamkniętego (GOZ). Mówimy tu o koncepcji realizowanej w praktyce od wielu lat, a nie utopijnej wizji kilku ekologów.

Pytanie więc nie brzmi „czy wsiadać do tego pociągu?”, tylko „kiedy i gdzie można podczepić własne wagoniki?”.

Gospodarka na kredyt Ziemi

Wyjaśnijmy na początku na czym polega GOZ. Obecny system gospodarczy, który przeżył ogromny rozkwit pod drugiej wojnie światowej, ma charakter liniowy. Surowce i inne zasoby są w nim przetwarzane na gotowe produkty, a potem w wyniku zużycia lub zmiany preferencji konsumenckich trafiają na składowisko, czyli do środowiska. Póki liczba ludności na naszym globie była umiarkowana oraz produkcja nie miała tak masowego charakteru, a apetyty konsumenckie nie były tak nieposkromione, to problem składowania był marginalny. Od jakiegoś czasu to się zmieniło. Według obliczeń organizacji Global Footprint Network od lat 70. XX wieku żyjemy już na kredyt Ziemi. Negatywny wpływ na środowisko, a także malejące zasoby naturalne stają się coraz większym wyzwaniem dla naszej planety, ale też naszego systemu ekonomicznego.

Gospodarka o obiegu zamkniętym jest odpowiedzią no to wyzwanie. Jak możemy przeczytać w dokumencie Polska Droga do GOZ, koncepcja ta polega na tym, że wartość produktów, materiałów i zasobów jest utrzymywana tak długo, jak to możliwe, a wytwarzanie odpadów ograniczone zostaje do minimum. W dobrze zorganizowanym systemie gospodarki zamkniętej odpadów nie powinno być w ogóle. Przerobione na różne materiały wracają z powrotem do obiegu lub w ostateczności stają się źródłem energii cieplnej. Na razie brzmi to jak utopia, ale tyko dlatego, że jesteśmy na początku tej drogi. Warto przy tym zdać sobie sprawę, że w przypadku aluminium czy stali osiągnęliśmy w zasadzie stuprocentowy poziom recyklingu. Na wysokim poziomie odzysku jest również papier. W UE średnia wynosi ponad 70 proc. To nie jest kwestia ideałów tylko stworzenia odpowiednich warunków, zaczynając od przepisów prawa po technologie i edukację. Najważniejsze jednak: to musi się opłacać!

Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta

Regulacje unijne dążą do poprawy wykorzystania tworzyw sztucznych, m.in. poprzez usprawnienie działania systemu ROP, czyli rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Oznacza to, jak piszą eksperci z firmy Deloitte, „poprawę produktów już na etapie projektu (eko projektowanie), wykorzystywanie materiałów biodegradowalnych, tworzenie rynków do ponownego wykorzystania tworzyw sztucznych, a także znaczne ograniczenie, a w przypadku niektórych produktów nawet eliminację z rynku przedmiotów jednorazowych, wykonanych z tworzyw sztucznych”. Głośno ostatnio było w Europarlamencie o przegłosowaniu zakazu sprzedaży plastikowych jednorazówek, takich jak słomki, sztućce, patyczki do uszu itd. Zakaz będzie obowiązywał od 2021 r.

Bez finansowania ze strony przemysłu nie ma szans na wdrożenie GOZ. W UE producenci opakowań współuczestniczą w finansowaniu systemu odpadów już od kilku lat. W Polsce ROP ma zostać wprowadzone dopiero w lipcu 2020 r. Na razie Ministerstwo Środowiska opracowuje bazę danych o odpadach, która ma ułatwić wdrożenie ROP. W ramach ROP producenci zobowiązani będą m.in. do pokrycia kosztu netto (po odjęciu przychodów ze sprzedaży surowców) selektywnej zbiórki i przygotowania odpadów opakowaniowych do recyklingu. To będzie duże wsparcie dla gospodarki odpadami. Co jednak (być może ważniejsze) da impuls do zmiany technologii na mniej szkodliwą dla środowiska, a tym samym dowartościuje bardziej proekologiczne wybory klientów.

To się naprawdę opłaca!

Wbrew temu, co głoszą sceptycy, przejście do gospodarki o obiegu zamkniętym to nie tylko wymóg prawny, ale też szansa dla współczesnej gospodarki na rozwój. Komisja Europejska zapewnia, że GOZ obok wydajniejszych zasobowo sposobów produkcji oraz konsumpcji przyczyni się także do stworzenia 2 mln nowych miejsc pracy do 2020 r.

Szansa jest zatem ogromna. Szacunki pokazują, że Unia Europejska mogłaby sięgnąć po roczne oszczędności rzędu 630 mld USD netto, tj. około 3 proc. PKB – wynika z raportu Zamknięty obieg – otwarte możliwości firmy Deloitte. Z kolei w Polsce model GOZ, zakładający redukcję o 1 proc. zużycia materiałów i energii we wszystkich sektorach, stwarza możliwość uzyskania dla gospodarki 19,5 miliarda złotych wartości dodanej rocznie, przekonują eksperci Deloitte.

Jak możemy przeczytać w Portalu Samorządowym 2-3 lata temu nie było problemu ze sprzedażą surowców pochodzących z recyklingu, ponieważ część z nich była eksportowana do Azji, by zaspokoić olbrzymie zapotrzebowanie tamtejszego rynku. Dziś Chiny i inne kraje tego regionu same wprowadzają GOZ i powoli zaczynają być samowystarczalne pod względem wtórnego surowca.

Czy energia z odpadów ma sens?

Czy w związku z tym nie warto inwestować w produkcję energii z odpadów? Instalacje termicznego przekształcania odpadów nie wpisuje się w GOZ. Dyrektywy unijne określają próg spalania odpadów na maksymalnie 30 proc. W modelu docelowym nie więcej niż 10 proc. odpadów może trafić na składowiska. Dlatego też Unia Europejska nie wspiera projektów nowych instalacji, choć w krajach Europy Zachodniej są one wciąż ważnym elementem gospodarki odpadami. Jakkolwiek duże instalacje termicznego przekształcania odpadów nie mają przyszłości w świetle unijnych wytycznych, to pytanie o te mniejsze, które dostarczyłaby ciepła, jest szczególnie w Polsce zasadne.

W naszym kraju mamy kłopoty z pozbyciem się tzw. frakcji wysokokalorycznej, czyli odpadów po segregacji, których nie można już składować (co pociąga za sobą wzrost kosztów systemu). Dlatego też zdaniem Andrzeja Piotrowskiego z firmy Veolia, zajmującej się wdrażaniem GOZ, budowanie mniejszych instalacji termicznego przekształcania odpadów, szczególnie przy miejskich ciepłowniach, ma ciągle sens.

Problem z bio

Od 2019 roku Warszawa (a za nią pójdą inne miasta) przeszła na 5-frakcyjny system odpadów: szkło, papier, tworzywa sztuczne, metal oraz odpady kompostowe. Ministerstwo Środowiska wprowadziło odpady bio w skład odpadów przekazanych do odzysku w dobrej wierze, by poprawić wskaźniki recyklingu. Jak się jednak okazało, w Polsce brakuje instalacji do ich przetwarzania. Obecnie instalacje te mogą przetworzyć jedynie 32 proc. powstających bioodpadów, jeśli ich ilość utrzymałaby się na niezmienionym poziomie. Jeśli będzie przyrastać jak dotychczas, to wydajność kompostowni zmaleje do ok. 10 proc. w 2020 r – tłumaczy Paweł Głuszyński na łamach Portalu Samorządowego. W planach jest na szczęście budowa 78 nowych kompostowni. W tego typu instalacje mogą inwestować też gminy, co umożliwiła ostatnia nowelizacja ustawy śmieciowej. Za pozytywną należy uznać propozycję wsparcia dla przydomowego kompostowania. Ci, którzy się na to zdecydują, będą płacili mniej za odbiór odpadów.

Pojmowanie wzrostu gospodarczego wyłącznie przez pryzmat rosnącego PKB to szkodliwy dogmat. Naszym priorytetem powinien być rozwój ekonomiczny, a to znacznie szersza kategoria, która uwzględnia jakość życia, a tym samym koszty środowiskowe. Warto przy tym zrewidować konsumpcjonizm, który stał się nowoczesną religią, ze wszystkimi tego wadami.


+ posts

Ostatnio