MĘSTWO BYCIA

Praca, szkoła, dom, sklep, siłownia, kościół. I tak siedem dni w tygodniu. Bardzo przywykliśmy do tego usystematyzowanego trybu życia. Spokojnie, zgodnie z planem, nieprzywykli do nagłych zwrotów akcji. Przekonani, że żyjemy w czasach, w których niewiele może nas zaskoczyć, a nawet jeśli, to i tak jesteśmy na to gotowi.

Tymczasem rzeczywistość szybko ulega weryfikacji. Wystarczyły trzy miesiące, by niewidzialny wirus sterroryzował świat i rzucił na kolana ludzkość. Słowem, które najczęściej dziś powtarzamy, jest kryzys. Tego zaś bardzo nie lubimy i nie chcemy, bo zawsze oznacza zmiany. Czy kryzysu należy się bać? A może można go wykorzystać?

Kryzys ma to do siebie, że nie da się na niego przygotować. Inaczej przestałby istnieć. Kryzys zawsze jest zaskoczeniem.

Przychodzi znienacka i wyrywa nas z ułożonego życia, strefy komfortu i bezpieczeństwa. Każe nam się skonfrontować z zupełnie nową sytuacją, w której, chcąc nie chcąc, musimy się odnaleźć. Kryzys jest też sprawdzianem. Jak zachowamy się w tej nowej sytuacji? Łatwo bowiem gdybać, ale jak mówi stare porzekadło: tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono…

Jak póki co wypadamy jako społeczeństwo? Jak zawsze fifty-fifty. Jak w każdej sprawie, z linią podziału dokładnie po środku.

Z jednej strony mamy wysyp ogromnych pokładów dobra i życzliwości. Sąsiadów pomagających sąsiadom. Ludzi bezinteresownie wspierających lekarzy. Restauracje szykujące dla szpitali posiłki. Liczne zbiórki i akcje. Pomoc przez Internet. Grupy samopomocy. Lekcje, kursy, koncerty i zwiedzania online. Widzimy heroiczną walkę pielęgniarek, ratowników, lekarzy. Trud analityków medycznych, policjantów, wojskowych, strażaków. Codzienny, cichy, ale jak ważny wysiłek sprzedawców, kierowców, listonoszy, ludzi, którzy sprawiają, że nasze życie wciąż jeszcze wygląda normalnie. Mam wrażenie, że dawno nie byliśmy ze sobą tak blisko i tak życzliwie.

Z drugiej strony mamy już pierwsze przykłady ludzkiej podłości i niegodziwości. Próby wyłudzeń, oszustw. Zawyżania cen produktów ochronnych i dezynfekujących w sklepach i Internecie. Szerzenia dezinformacji i siania paniki przez fake newsy. Nie wszyscy szanują nakaz pozostania w domach, kwarantanny i nie rozumieją, że nie jest to czas na robienie remontów czy zjazdy rodzinne. Bezmyślne jest też wykupywanie zapasów ze sklepów, przez co inni nie mogą dostać podstawowych produktów.

Czy powinno nas to dziwić? Zdecydowanie nie. Tak było zawsze i zawsze będzie.

Każdy kryzys demaskuje bowiem bardzo szybko tych, którzy w sposób nieuczciwy chcą na nim skorzystać i tych, którzy są większymi i mniejszymi bohaterami, żyjąc zgodnie z wartościami i zasadami, które wyznają, choć wymaga to od nich wielu trudnych decyzji.

Możemy więc powiedzieć, używając słów wybitnego XX-wiecznego teologa ewangelickiego Paula Tilicha, że nasze życie w czasach kryzysu wymaga „męstwa bycia”. Tilich w książce o tym samym tytule pisał, że wiara jest radykalnym wyborem. Z jednej strony jednorazowym aktem, decyzją, a z drugiej strony codziennymi staraniami i wyborami podejmowanymi w różnych okolicznościach, by żyć zgodnie z wartościami głoszonymi przez Chrystusa. Niezależnie od tego, czy jesteśmy ludźmi wierzącymi i czy źródło naszej moralności upatrujemy w Jezusie, czy jakimkolwiek innym systemie wartości, czas kryzysu wymaga od nas „męstwa bycia”. Wyboru tego, co właściwe. Życia według zasad, które deklarujemy w czasach spokoju.

Odwaga to nie brak lęku, ale umiejętność przezwyciężenia strachu wiedząc, że są wartości ważniejsze niż nasze obawy. Szczególnie dziś, nie wiedząc, co będzie jutro, potrzebujemy odważnych wyborów i wychodzenia naprzeciw kryzysowi.

Być może nigdy nie przyjdzie już nam żyć w świecie, jaki znaliśmy kiedyś. Zresztą, nawet jeśli epidemia rozejdzie się po kościach, to przecież i tak świat wciąż się zmienia. Kryzysy mniejsze i większe są wpisane w nasze życie. Jeśli nie będziemy się ich bać, a odważnie z nimi się zmierzymy, wybierając to co dobre i właściwe, staną się one lekcją i doświadczeniem, które zahartują naszego ducha i dodadzą siły. Opanujmy moc kryzysu i wykorzystajmy ją, by z dnia na dzień stawać się lepszymi.


Autor

  • Wojciech Płoszek

    Ksiądz, proboszcz Parafii Ewangelickiej w Ostródzie. Duszpasterz Młodzieży i Rzecznik Prasowy Diecezji Mazurskiej. Mąż Adriany, ojciec Gustawa Jana. Prywatnie fan poznańskiego Lecha, pasjonat mazurskiego dziedzictwa i klasycznej męskiej elegancji.