Joker – studium szaleństwa antybohatera

Joker bije rekordy popularności wśród widzów, a jednocześnie wzbudza kontrowersje i sprzeczne reakcje u krytyków filmowych. Wypomina mu się wtórność, bo operuje schematami wziętymi z innych filmów, np. „Taksówkarza” i „Króla komedii”, by poprzestać na bardziej znanych przykładach. Nie jest to oczywiście film bez wad, ale warto go obejrzeć, chociażby ze względu na ciekawą próbę przedstawienia zaburzonej osobowości, w którą tak przekonywająco wcielił się Joaquin Phoenix.

Z jednej strony jest to kino oparte na postaci z komiksu, które rządzi się swoimi prawami i pewnymi uproszczeniami. Tytułowy Joker to przeciwnik Batmana oraz symbol zła i szaleństwa. Nie ma tu jednak konfrontacji ich obu, jak w poprzednich tego typu filmach, a jedynie przedstawiona została geneza obu postaci, z akcentem – naturalnie – na Jokera. Joker w filmie walczy przede wszystkim ze sobą, z własną chorobą psychiczną. I to jest ten drugi element, który z filmu czyni dramat psychologiczny. Psychopatologia Jokera to wątek dominujący, który (dzięki niesamowitej roli Phoenixa) czyni go niezwykle sugestywnym.

Podobnie ma się rzecz ze scenerią. Gotham w filmie Phillipsa to miasto upadłe. Wszędobylski brud, przytłaczająca brzydota, panoszące się szczury oraz eskalacja przemocy i agresji to znakomity grunt do rozwoju choroby psychicznej. Szaleństwo w tym mieście wydaje się naturalną reakcją na otoczenie. Tło polityczne odwzorowuje napięcia z lat 80-tych z hasłem cięcia wydatków na opiekę społeczną oraz stygmatyzacją biednych i wykluczonych. Taki nurt reprezentuje Thomas Wayne, kandydat na burmistrza oraz ojciec Batmana. Równie dobrze jednak można by postawić w jego miejsce Donalda Trumpa czy Borisa Johnsona, choć z drugiej strony Batman mógłby poczuć się urażony.

Przejdźmy jednak do głównego bohatera. Arthur Fleck (przyszły Joker) podczas rozmowy z pracownicą opieki społecznej, na pytanie „Czy miał ostatnio jakieś negatywne myśli?” oznajmia, że on ma tylko negatywne myśli! W jego dzienniku widzimy zdanie, wyrażające perwersyjną nadzieję, że jego śmierć będzie miała więcej sensu niż życie. Diagnoza jest tu oczywista: depresja i to zaawansowana. Kiedy Arthur robi użytek z broni po raz pierwszy, nie jest to tzw. działanie w afekcie, ale w istocie widzimy egzekucję. Pierwszy strzał pojawia się niejako spontanicznie, przypadkowo, ale następne są już zaplanowane i celowe, włącznie ze ściganiem jednej z ofiar. W dalszej kolejności nie widzimy żadnych rozterek czy paniki, ale wręcz upajanie się dokonaną zbrodnią, jak chociażby w pamiętnej scenie w publicznej toalecie, gdzie dokonuje się swoisty danse macabre. Tak rodzi się psychopata-zabójca. Tak rodzi się Joker.

Mamy tu do czynienia z klasycznym schematem kreacji psychopaty w Hollywood. Rozbita rodzina, maltretujący ojciec, toksyczna matka. Samotny, bezrobotny, społecznie wykluczony. Typowy przegryw, który z ofiary wchodzi w rolę oprawcy. Podczas kolejnej rozmowy z terapeutką, tuż po dokonanej zbrodni, Arthur stwierdza, że wreszcie poczuł, że istnieje, że wreszcie ktoś go zauważył. Przemoc daje mu nową tożsamość, poczucie sensu i sprawczości.

Narodziny Jokera to jednocześnie początek buntu mas. Pierwsza zbrodnia jest odebrana jako akt zemsty na znienawidzonej korpo-klasie i przyjęta z wielkim entuzjazmem w ramach wyrównania społecznych porachunków. Rośnie ruch naśladujący Jokera, przypisujący mu znamiona ideologii, z którą w istocie sam zaczyna się utożsamiać. Tej masy nie interesują prawdziwe motywy nowego (anty)bohatera. Ważne jest jedynie to, że trafia w odpowiednie społeczne nastroje i pozwala je kanalizować. Z czego to wynika?

Gustav Jung w swojej teorii psychologicznej zawarł archetyp cienia. Charakteryzuje go jako wyraz ciemnej strony osobowości, którego źródła należy szukać w zbiorowej nieświadomości. Cień to innymi słowy zwierzęca natura człowieka, uosabiająca bardziej spontaniczny, otwarty, dziki charakter. W wyniku procesu socjalizacji podlega on wyparciu i kontroli. Joker wchodzi w kontakt z cieniem, co pozwala mu ukonstytuować nową tożsamość. Jest to tożsamość człowieka zrywającego umowę społeczną i stawiającego się poza jej normami. Tożsamość człowieka zbuntowanego, którego podstawowym popędem jest zemsta. Zemsta, która ma zadośćuczynić starym krzywdom i przywrócić sprawiedliwość choćby za cenę anarchizmu. Tak zdaje się to postrzegać tłum i to w Jokerze pociąga masy najsilniej. To sprawia, że nasz antybohater staje się bohaterem, a Gotham zaczyna płonąć. Joker w filmie Phillipsa to człowiek chory psychicznie, który przypadkowo staje się bohaterem. Tłumu nie interesuje jego choroba. Jej przejawy są odbierane jako potwierdzenie wejścia na ścieżkę cienia. Słowem, Joker stanowi społeczną projekcją wypartego cienia. Jako pewien symbol może tu służyć jego maniakalny śmiech. W istocie jest to potwierdzona neuropsychologiczna przypadłość (IEED), charakteryzująca się niekontrolowanym śmiechem w sytuacji stresu, wstydu lub niepokoju. Wynika ona najczęściej z uszkodzeń przedniej części mózgu i u naszego filmowego bohatera mogła być wynikiem przemocy w dzieciństwie. Nie jest to zatem przejawem maniakalnej natury Jokera czy strategią, by wywołać przerażenie u innych, a po prostu chorobą. Chorobą, która nierozpoznana właściwie staje się początkiem fatalnego przebiegu wydarzeń. Chorobą, którą zakończyć może jedynie… Batman.


Author