Gdzieś na uboczu głównych dróg, ukryty pośród zarośli, drzew i zapomnianych ścieżek, znajduje się Klonowy Dwór – dawniej Höfen. Choć jego mury wciąż dumnie stoją, to dziś budynek i otaczający go park, są jedynie smutnym wspomnieniem dawnych czasów. A przecież kiedyś musiały tętnić życiem. Dla miłośników historii regionu i odkrywców zapomnianych miejsc to być może ostatnia okazja dotknięcia fragmentu historii.
„Za witraża dziwnym szkłem, pustych komnat chłód. W szary pył rozbity czas, martwy, pusty dwór„.
Wokół Ostródy znajduje się wiele miejsc, które przywodzą na myśl tę piosenkę Budki Suflera. Opuszczone dworki i pałacyki. Pamiątki po dawnym Oberlandzie i Prusach Wschodnich. Przez lata „niechciane” dziedzictwo. A dziś jesteśmy na skraju całkowitej utraty wielu z tych miejsc.
Jednym z nich jest Klonowy Dwór, dawne Höfen, ukryty pośród zarośli i drzew. Choć jego mury wciąż dumnie stoją, dziś budynek i otaczający go park to jedynie smutne wspomnienie dawnych czasów. Miejsce to, kiedyś tętniące życiem, teraz powoli tonie w dzikiej zieleni i zapomnieniu.
Od rycerskiej osady po rodzinny majątek
Historia Klonowego Dworu, położonego na północ od Jeziora Kęty, sięga średniowiecza. Początkowo wzmiankowana w 1340 roku jako Woblicayn*. Później jako Woblikaym w 1365. Aż wreszcie jako Höfen. Nazwa osady zmieniała się tak jak jej właściciele. W 1493 roku bracia Andreß i Clement von Höffen otrzymali majątek wraz z prawem do swobodnego połowu ryb w pobliskim jeziorze. Później, w 1531 roku, dwór przejął Sebastian Zenger. W 1785 roku majątek przeszedł w ręce mieszczanina, tracąc swój szlachecki status. W drugiej połowie XIX wieku około 240-hektarowy majątek należał już do von Wagenfeldta. A na początku XX wieku posiadłość przejął Friedrich August von Wedderkop, który skupił się na hodowli bydła i koni. Rodzina von Wedderkop mieszkała w Klonowym Dworze aż do 1945 roku.
* Nazwa prawdopodobnie jeszcze z języka pruskiego.
Klonowy Dwór: Czas zmian i zaniedbań
Po II wojnie światowej na terenie dawnego majątku utworzono państwowe gospodarstwo rolne. Później stało się częścią państwowej stadniny w Plękitach. Dawny dwór, wybudowany w drugiej połowie XIX wieku, dziś jest jedynie cieniem swojej dawnej świetności. Parterowy budynek z użytkowym poddaszem i dachem dwuspadowym jest ozdobiony ryzalitami, które jednak nie zdołały oprzeć się próbie czasu. Wejście zdobi(ł) niski ganek z dwoma kolumnami, trójkątnym frontonem i dużymi oknami w bocznych ścianach. Od strony parku znajdował się kiedyś taras z drewnianą balustradą i zielonym zadaszeniem. Schody prowadziły do ogrodu i przylegającego parku. Przy południowym narożniku frontowej fasady później dobudowano drugi równoległy budynek. Zarówno dwór, jak i dobudówka, ozdobione były dekoracyjnym tynkiem i elementami, ledwo dziś widocznymi. Zachowane budynki gospodarcze również noszą ślady upływu czasu i zaniedbania.
Między dworkiem a dawnym folwarkiem znajduje się owalny podjazd, który, choć zarośnięty, wciąż zdradza ślady dawnych fantazyjnych założeń.
Zdziczały park – utracone piękno
Chociaż brak szczegółowych informacji na temat historii parku otaczającego Klonowy Dwór, jego pozostałości wciąż mogą zachwycać. Dawny park, niegdyś dumne uzupełnienie dworu, teraz zdziczał, zamieniając się w melancholijną, tajemniczą przestrzeń. Zarośnięte aleje i zapomniany staw tworzą niepowtarzalny klimat. To miejsce, które kiedyś zostało starannie zaprojektowane, dziś wygląda, jakby natura powoli odzyskiwała to, co kiedyś należało do człowieka.
Ostatnia szansa na odkrycie
Spacerując po zarośniętych ścieżkach Klonowego Dworu, można niemal usłyszeć echa przeszłości. Choć dwór i jego otoczenie są zaniedbane, wciąż kryją w sobie magię dawnych czasów. To czyni je idealnym celem dla miłośników nietypowego zwiedzania i eksploracji zapomnianych zakątków. To miejsce, które mimo upływu lat, wciąż ma wiele do opowiedzenia.
Szkoda, żeby jego historia została całkowicie zapomniana.
Prezeska Stowarzyszenia Inicjatyw Możliwych RzeczJasna w Ostródzie oraz dyrektorka biura Zachodniomazurskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Była wiceprezes Kongresu Ruchów Miejskich, z którym jest nadal związana.