Kanu zdobywa coraz więcej miłośników. Co wyróżnia indiańską łódź?

Dziś kanu przeżywa renesans. Ta forma rekreacji kojarzy się z nieograniczoną wolnością i bliskim kontaktem z naturą w stylu północnoamerykańskich Indian lub pierwszych traperów. Jak jest zbudowane? I jakie są jego największe zalety?


Czy kanu jest alternatywą dla kajaków?

Może konkurencją? Przyznam, że nie wiem. Nie próbowałam. Kajakiem pływałam nieraz. Lubię. Jednak nie we wszystkie miejsca można się wcisnąć – przeszkadza zasięg wioseł. A jestem z tych, co lubią eksplorować niedostępne treny i schodzić z utartych szlaków. Kajakiem nie zawsze się da.

Skąd się wzięło kanu?

Historia transportu wodnego jest równie stara, jak historia ludzkości. Ludzie od zarania dziejów wykorzystywali tę cenną właściwość wody, jaką jest wyporność. Już człowiek pierwotny pływał po rzekach i jeziorach na pniach drzew. Najpierw były one nieobrobione, później zaczęto je wydrążać. I tak narodziły się pirogi, czółna, dłubanki napędzane pojedynczym wiosłem z jednym piórem. Oraz kanu.

Kanu (ang. canoe) można nazwać najbardziej udoskonaloną wersją dłubanki. Jego produkcję do perfekcji doprowadzili Indianie Ameryki Północnej. Doskonale sprawdzało się na terenach obfitych w jeziora i rzeki. Początkowo kryte było korą lub skórami, przy czym spoiny uszczelniano żywicami, smołą drzewną lub tłuszczami zwierzęcymi. Było lekkie i tym samym łatwe do przenoszenia pomiędzy ciekami wodnymi. Ze względu na małe zanurzenie mogło poruszać się nawet wzdłuż niewielkich strumieni. Zaś sposób wiosłowania pozwalał poruszać się szybko i bezszelestnie.

Oryginalna konstrukcja

Szkielet takiej łodzi budowano z gałęzi świerkowych, czasami wyjątkowo z czerwonego cedru lub z kości zwierząt lub też ości wieloryba (tzw. fiszbin). Pokrycie z kory zszywano przy użyciu włókien roślinnych lub jelit zwierzęcych, a następnie uszczelniano. Wewnętrzna część kory znajdowała się po wewnętrznej stronie łodzi, podczas gdy powierzchnię zewnętrzną stanowiła zewnętrzna gładź kory brzozowej. Kanu było zbudowane symetrycznie, dzięki czemu można nim było pływać w obu kierunkach przy szybkiej zmianie osadzenia wioślarzy.

Kanu daje wolność

Krzysztof Kowalczyk, przewodnik turystyczny i przyrodnik, dawno temu zamienił kajak na kanu. I jak twierdzi, do kajaka już by nie wrócił. Dlaczego?

„Jest wiele powodów. Kanu daje wolność. Manewrowanie jest prostsze, pływanie jest dużo przyjemniejsze. Wcale nie jest trudne, tylko trzeba się nauczyć. Ale jest bardzo przyjemne, szczególnie kiedy pływa się po tych naszych okolicznych jeziorach. Z łatwością można wsiąść, wysiąść i podziwiać przyrodę. I te lasy, które pięknie wyglądają od strony wody. Zupełnie inaczej, niż gdy się po nich wędruje.”

Gdybyście chcieli dowiedzieć się więcej, polecamy film, na którym Krzysztof opowiada o swojej przygodzie z kanu. Ja nabrałam ochoty, żeby spróbować i obejrzeć las z zupełni innej strony.

Ostatnio