Praca z ludźmi to ciężki kawałek chleba. Nie wszystko idzie gładko. Nie każda inicjatywa kończy się sukcesem.

Park Kieszonkowy „Pod bramą” – zielona oaza w centrum miasta. Projekt pod takim tytułem powstał wraz z mieszkańcami dwóch bloków znajdujących się centrum miasta Ostródy, przy ul. Czarneckiego. Mieszkańcy złożyli go tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego. Niestety z przyczyn formalnych wniosek został odrzucony. Mieszkańcy się zniechęcili. I grupa się rozpadła. Coś poszło nie tak. Ale zacznijmy od początku.

Mieszkańców budynków przy ul. Czarneckiego poznaliśmy w trakcie przeprowadzania rozmów związanych z projektem Rada na Osiedla. Obszar ten został przez nas wytypowany jako potencjalnie „problemowy” – w centrum miasta, z gęstą zabudową wypełnioną parkingami. W trakcie spotkań w terenie udało nam się zdiagnozować główny problem – brak zieleni. Zebraliśmy grupę mieszkańców, których zainteresował nasz projekt i którzy zgodzili się przyjść na spotkanie. Szczęśliwym trafem okazało się, że w tej grupie mieszkańców jest pani Iza, którą poznaliśmy przy okazji innego projektu. Dała się wtedy poznać jako osoba wrażliwa społecznie, aktywna i zaangażowana. Hura! Mamy potencjalną liderkę!

Zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie. Przyszło kilka osób. Była pani Iza, i przewodniczący wspólnoty mieszkaniowej jednego z budynków. I jeszcze parę osób. Przyznam, że byłam lekko zawiedziona.  Liczyłam na większą frekwencję. Ale co tam – pierwsze koty za płoty. Ustaliliśmy jakie inne problemy dostrzegają mieszkańcy, wybraliśmy ten, który ich zdaniem był priorytetowy i najłatwiejszy do zrealizowania tu i teraz – brak zieleni i miejsca do wypoczynku oraz spotkania z sąsiadami . Podzieliliśmy się zadaniami i umówiliśmy na kolejne spotkanie. W sumie tych spotkań odbyliśmy kilka.

W tamtym czasie ogłoszono nabór do pierwszej w naszym mieście edycji Budżetu Obywatelskiego. Mieszkańcy uznali, że to może być dobra okazja do rozwiązania ich problemu. Postanowili zrobić sobie park kieszonkowy z trawnikiem, nasadzeniami, ławeczkami i małą altaną. Kolejne spotkania dotyczyły wybrania miejsca, napisania wniosku, zebrania dokumentacji,  przygotowania wizualizacji i kampanii promocyjnej. Osobą najbardziej zaangażowaną w projekt była pani Iza. Jedyną przeszkodą formalną była fakt, że działka na której zrobić park była dzierżawiona. Co oznacza, że nie należała do miasta. Na szczęście dzierżawcą była wspólnota mieszkaniowa, której przewodniczący uczestniczył w spotkaniach. Wspólnota wyraziła zgodę na zakończenie dzierżawy, bo park miał być dostępny dla wszystkich. Wszystkie kwestie formalne ustalono z urzędem miasta. Projekt został złożony. Radość.

Niestety. Dzień przed zakończeniem naboru przewodniczący wspólnoty rozmyślił się. I nie podpisał dokumentów kończących dzierżawę działki od miasta – tym samym projekt parku kieszonkowego nie przeszedł weryfikacji formalnej. Na rozmowę było już za późno.

Mieszkańcy byli bardzo zawiedzeni. A najbardziej pani liderka, ta najbardziej zaangażowana. Wycofała się z całego projektu. Nie chce pracować z mieszkańcami – przynajmniej na razie. Grupa się rozpadła.

Wnioski. Gdy analizuję całą sytuację, na chłodno, z perspektywy czasu widzę kilka błędów. Pewne sprawy poprowadziłabym inaczej. Po pierwsze zadbałbym o to by grupa była większa. Może należało przeprowadzić więcej rozmów, dotrzeć do większego grona? Po drugie, nie polegałabym na jednej liderce. Myślę, że pani liderka nie otrzymała wystarczającego wsparcia – ode mnie, ale też od członków grupy. Wzięła na siebie duży ciężar pracy fizycznej, ale też zaangażowała się emocjonalnie. Może powinnam uważniej monitorować sytuację, może zabrakło informacji? Szkoda.

Jednak każda porażka ma swoje dobre strony. Człowiek najlepiej uczy się na błędach, choć to bywa bolesne.

Ale myślę, że to miejsce ma potencjał. I jeszcze tam wrócę.

Z Mieszkankami i Mieszkańcami możemy tak wytrwale pracować dzięki:

dofinansowaniu naszego projektu w ramach programu dotacyjnego „Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy” finansowany ze środków Mechanizmu Finansowego EOG.

Ostatnio