Góral z oscypkami i rybak z Pucka wiedzą, gdzie leży Ostróda.

By RzeczJasna lip 16, 2020 #sport

O pieniądzach. O celach. O zakupach i atmosferze wokół ostródzkiej piłki nożnej. Zapraszamy na rozmowę z Jarosławem Kotasem, dyrektorem sportowym Sokoła Ostróda.

Jarosław Kotas, fot. Marek Giniewicz

Magazyn Rzecz Jasna:

Euforia po awansie do II ligi już opadła?

Jarosław Kotas: – Euforii nie było wcale. To wszystko odbyło się w cieniu epidemii. To był szalony sezon nagle zakończony, zakończony naszym awansem. Niektórzy zarzucają nam, że awansowaliśmy przy tak zwanym zielonym stoliku. To nie my przywieźliśmy wirusa, to nie my zakończyliśmy rozgrywki. Każdy mógłby być na naszym miejscu. Awansowaliśmy my i tyle.

Euforii nie było, bo były poważniejsze problemy. Ludzie tracili pracę, zakłady zwalniały pracowników. Piłka nożna, sport, zeszły na dalszy plan. W mojej zawodowej karierze miałem kilka okazji do świętowania. Takiej sytuacji, jak w tym roku, jeszcze nie przeżyłem. Nie było w sumie się z czego cieszyć.

Ale z drugiej strony, można było choć zaprosić piłkarzy i władze klubu na kawę i pogratulować awansu. Przecież to historyczna chwila. Niestety, jakoś tak nie został ten fakt doceniony. Nawet Norbi podczas ostatniego koncertu w amfiteatrze się nie zająknął, że w Ostródzie mamy beniaminka II ligi. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że ta II liga w Ostródzie bardziej przeszkadza niż cieszy. Ale zwalmy to na wirusa.

II liga w Ostródzie to już pewne. Porozmawiajmy o zespole, składzie i oczywiście pieniądzach, bo bez nich, niestety, nie ma sportu.

– Tak, bez pieniędzy sportu nie ma. Każda dyscyplina wymaga nakładów finansowych. Minimalna kwota, jaką powinien dysponować II-ligowy klub, to około dwóch milionów złotych. Może to kogoś przerażać i ja to zrozumiem. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że piłkarze kosztują, dochodzą wyjazdy po całym kraju i to nie wyjazdy jednodniowe, tylko z noclegiem. To tylko niewielka część kosztów.

Jeśli dopniemy budżet, a mocno w to wierzę, to będziemy i tak jednym z najbiedniejszych II-ligowych klubów. W II lidze są potentaci, którzy mają przynajmniej dwa razy większe pieniądze na piłkę nożną.

„Jeśli dopniemy budżet, a mocno w to wierzę, to będziemy i tak jednym z najbiedniejszych II-ligowych klubów”.
Jarosław Kotas

Dobrze, że pieniądze jednak nie grają. Ale z drugiej strony, są bardzo potrzebne. Kucharz nie ugotuje rosołu mając tylko garnek i pietruszkę. Tego kurczaka, nawet wychudzonego, ale potrzebuje.

Co do składu to nie będziemy, kolokwialnie mówiąc, ściemniać. Zmieni się w około w osiemdziesięciu procentach. Na II ligę potrzeba piłkarzy, którzy udźwigną presję rozgrywek. Nie chcemy walczyć o utrzymanie, ja nie jestem przyzwyczajony do obrony, chcę atakować, chcę tego ja i wszyscy w Sokole.

To znaczy, że jesteśmy od startu rozgrywek skazani na pożarcie?

– Broń Boże. Nie będziemy od razu stać w narożniku i czekać na ciosy. Nasi piłkarze, nawet jak będą trochę odstawać piłkarsko od bardziej doświadczonych zawodników, to nadrobią sercem i zaangażowaniem. Często to właśnie jest ważniejsze od wyszkolenia. Żeby dawać z siebie wszystko, żeby walczyć do końca.

Beniaminek ma lepiej czy gorzej?

– Powiem, że pół na pół. Z jednej strony, beniaminek idzie na tak zwanej fali, na spontaniczności, z drugiej jednak brakuje tego cwaniactwa i doświadczenia. Myślę, że sobie poradzimy, wierzę w to. Nie ma żadnych obaw.

„Na II ligę potrzeba piłkarzy, którzy udźwigną presję rozgrywek”
Jarosław Kotas

To jest sport, to jest przyjemność. Jeżeli kogoś zjada trema, to pomylił zawód. Tu trzeba wyjść i dać z siebie wszystko. My powtarzamy naszym piłkarzom, że gra w II lidze to nie jest ich szczyt możliwości, to początek dalszej kariery.

Nie boimy się nikogo, choć przyznam się, że jeszcze nie do końca wiemy, z kim będziemy grali. Rozgrywki jeszcze trwają (wywiad prowadzony był 14 lipca – przyt. red.).

Wróćmy do pieniędzy. Skąd Sokół weźmie 2 miliony?

– Dotacja z Miasta i nasi sponsorzy. To nasze finansowanie. Nie wiadomo, jak będą wyglądały rozgrywki. Dodatkowe finansowanie jest z biletów. Ale jeśli kibice nadal nie będą mogli wchodzić na trybuny, to będzie porażka.

Dotacja z Miasta jest niewielka, a podobno pieniędzy ma być na piłkę nożną jeszcze mniej. Nie chcę się na ten temat wypowiadać. Trzeba jednak wiedzieć, że będziemy reklamować Ostródę. Będziemy występować na boiskach w całym kraju. Mecze II ligi są też transmitowane w telewizji. To ogromna promocja miasta. Każdy, kto siedzi w reklamie wie, że przez sport jest najlepsza reklama.

Mamy nadzieję, że władze miasta to docenią, i że dodatkowi sponsorzy również. Tak na marginesie dodam, że ostatnio, po tej sprzeczce, po tym słownym pojedynku z działaczami Legii (Sokół awansował dzięki decyzji PZPN,  Legia II Warszawa nie mogła się z tą decyzją pogodzić – przyt. Red.), o Ostródzie i Sokole wie góral z oscypkami i rybak w Pucku jak sieci ciągnął. Tyle w mediach było o Ostródzie i Sokole. Dla niektórych było zabawnie, dla mnie osobiście nie, ale było, minęło.

Jest w Ostródzie atmosfera dla sportu?

– Jestem tu już dwa lata i widzę, że każdy tu tę swoją kołderkę do siebie ciągnie. Mamy burmistrza, który fajnie działa w dziedzinie siatkówki. Dyrektorem Ostródzkiego Centrum Sportu i Rekreacji jest były działacz tenisa stołowego. Piłka nożna jest według mnie spychana.

Niemal w każdym mieście, gdzie grałem, to piłka nożna była dyscypliną wiodącą. W Ostródzie niestety nie. Gdybym był burmistrzem, to sercem bym był za piłką nożną, tak jak obecny burmistrz sercem jest za siatkówką. Dlatego burmistrzowi się nie dziwię, że pilnuje tam, gdzie serce tyka.

Ja jednak w sprawy finansowe i podział pieniędzy się nie mieszam i nie wychylam. Od tego są nasi prezesi, którzy dbają o dobre relacje ze wszystkimi.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na stadionie.

– Mam nadzieję, że trybuny się zapełnią. Bez kibiców nie ma sportu. Mam apel do piłkarskich kibiców z ościennych miast. Przyjeżdżajcie na nasze mecze i nas wspierajcie.

Rozmawiał:

Ostatnio