Siedzę na tarasie. Piję kawę. Czarną, mocną – taką lubię najbardziej. Jest wczesny poranek. Promienie słońca przebijają się przez powoli żółknące liście i źdźbła traw. Jest rześko. Już pachnie jesienią. Czuję wilgotny zapach ziemi i liści. Odczuwam organiczną więź z naturą. Wdech… Wydech… Jest magicznie. Właśnie jestem po porannej porcji „scrollowania”. Przed oczami mam apokaliptyczne zdjęcia płonącej Amazonii, spalonych żywcem zwierząt, zwęglonej ziemi, ludzi bez domów. Jest mi tak strasznie przykro… Łzy cisną się do oczu. Dlaczego tak się dzieje?! Co takiego jest w nas, ludziach, że za wszelką cenę dążymy do zniszczenia i śmierci? Czy żądza władzy i pożądanie bogactwa jest tak silnym imperatywem, że jesteśmy w stanie obrócić w pył i spustoszyć nasz świat? Założyć pętlę na szyję sobie i swoim dzieciom?

Teraz przychodzi wściekłość. K… mać! Jestem bezsilna! Nie mogę nic zrobić! Przecież nie pojadę do Amazonii gasić pożarów! Nie usunę od władzy decydentów pokroju prezydenta Brazylii Bolsonaro, chociaż może od tego należałoby zacząć… Co ja mogę? Posty na fb, lubię/nie lubię. Podpisywanie petycji, które i tak niewiele zmienią? Nie jestem naiwna. Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto podpalił las lub wyraził na to zgodę, przejął się podpisami protestujących ludzi, choćby ich były miliony.

I przychodzi do mnie myśl, że jednak mogę coś zmienić. Mogę mieć wpływ na to, co dzieje się najbliżej mnie. Moje codzienne wybory mają znaczenie. Czy wezmę „foliówkę”, bo tak wygodniej, czy tym razem podziękuję pani w sklepie? Zakręcę wodę, zgaszę światło, kolejne
ciuchy kupię w lumpexie, a do miasta pojadę rowerem lub autobusem. Zrezygnuję z mięsa lub chociaż ograniczę. Może będzie trochę mniej wygodnie, może nie tak modnie. Ale nie ma tragedii.
Co jeszcze mogę? Mogę świadomie wybierać tych, co decydują. A jeszcze lepiej, mogę być tą, która da się wybrać. Mogę działać – pisać, dzielić się wiedzą i doświadczeniami, współpracować z ludźmi, którzy podobnie jak ja mają w sobie niezgodę na taką rzeczywistość. Mogę i powinnam zadbać o najbliższą mi przestrzeń. O mój ogród, park w mieście, rzekę, pobliski las. Mogę wywierać nacisk i wymagać od tych, co zarządzają moim miastem w moim mieniu. Mogę głośno
mówić. I właśnie to robię. Tu i teraz. Ty możesz zrobić to samo.

W tym wydaniu Magazynu podnosimy kwestie związane z klimatem i przyrodą. Temat traktujemy bardzo szeroko. Zdajemy się na nurt wydarzeń i melodię, która gra w duszy naszym dziennikarzom.

Na przykład pomysł na film „Ostródzka Amazonka” zrodził się z burzliwej dyskusji pod jednym z naszych artykułów, a powstał zanim zaczęły płonąć lasy w Amazonii. Jego publikacja zbiegła się z relacjami o tych tragicznych wydarzeniach. Pokażemy też inne zapomniane miejsca w Ostródzie, o które koniecznie trzeba zadbać. Poruszymy tematy globalne, ale też w lokalnym kontekście. Problem śmieci w mieście. Przyszłość naszych dzieci. Duchowy aspekt troski o planetę. Trochę recenzji, zdrowe jedzenie. Będzie też o potrzebie współpracy i tym, co lokalnej władzy daje odgradzanie się murem od wszystkich.


Ostatnio